poniedziałek, 28 lipca 2014

Milion ładowarek Bobcat





Bobcat to amerykański producent maszyn budowlanych i rolniczych, należący do koreańskiego koncernu Doosan. Słynie przede wszystkim z maszyn kompaktowych: minikoparek i miniładowarek. Teraz, po 54 latach działalności, świętuje produkcję milionowej ładowarki kompaktowej.

Głównym obszarem działalności Bobcat jest produkcja maszyn budowlanych: minikoparek, miniładowarek, ładowaczy gospodarczych i ładowarek teleskopowych. Pojazdy Bobcat występują w wersjach kołowych i gąsienicowych. Pierwsza trójkołowa miniładowarka została wprowadzona na rynek w 1958 r., jeszcze pod marką Melroe. Bobcat jako nazwa marki pojawiła się w 1962 r. wraz z rozpoczęciem produkcji ładowarki M-440. W języku angielskim słowo to oznacza rysia rudego – dzikiego kota zamieszkującego Amerykę Północną. Nowe ładowarki miały być takie, jak on – zwinne i wytrzymałe.

Jedna z zagranicznych fabryk Bobcat działa w Pradze i to właśnie tam wyprodukowano milionową ładowarkę. Jak powiedział Martin Knoetgen, prezes Doosan Construction Equipment EMEA, Bobcat potrzebował 43 lat, by wyprodukować pierwsze pół miliona ładowarek, zaś oczekiwanie na kolejne pół miliona zajęło tylko 11 lat. Aby uczcić ten sukces, Bobcat wprowadził na rynek dwie nowe ładowarki – S650 i T650. Są to serie limitowane z okolicznościowymi oznaczeniami i specjalną kolorystyką.

Wspomniane pojazdy to miniładowarki ze sterowaniem burtowym. S650 to ładowarka kołowa, a T650 – gąsienicowa. Obydwie będą wyróżniać się cechami niedostępnymi w innych modelach miniładowarek. Należy do nich m. in. wysunięta do przodu kabina, szersze drzwi, amortyzowany fotel Air Ride i wycieraczki o działaniu przerywanym. Dystrybutorzy Bobcat w poszczególnych krajach planują szereg imprez promujących nowe ładowarki oraz konkursy, w których będzie można wygrać taką maszynę. Wyprodukowanie milionowej ładowarki nie zdarza się wszak co dzień!

poniedziałek, 21 lipca 2014

Yellow Table 2014





Kto jest największym producentem maszyn budowlanych? Caterpillar, Komatsu i… co dalej? Odpowiedzi na to pytanie udziela raport Yellow Table 2014, sporządzany co roku przez KHL Group, międzynarodowego wydawcę czasopism budowlanych (m. in. International Construction), niestrudzenie dostarczającego informacji o światowym rynku ciężkiego sprzętu.

Yellow Table to ranking 50 największych producentów świata, tworzony na podstawie rocznych przychodów ze sprzedaży. Spójrzmy, jak wygląda pierwsza dziesiątka.

Pozycja
Producent
Kraj pochodzenia
Poprzedni rok
Zmiana
Sprzedaż w mld $
1
Caterpillar
USA
1
-
31
2
Komatsu
Japonia
2
-
17,6
3
Volvo Construction Equipment
Szwecja
4
+1
8,1
4
Hitachi Construction Machinery
Japonia
3
-1
8
5
Liebherr
Niemcy
7
+2
7,5
6
Terex
USA
8
+2
7
7
Zoomlion
Chiny
6
-1
6
8
Sany
Chiny
5
-3
6
9
John Deere
USA
9
-
5,9
10
Doosan Infracore
Korea
10
-
5,2

Nie jest zapewne niespodzianką, że pierwsze dwa miejsca zajmuje Caterpillar i Komatsu – ten stan rzeczy utrzymuje się już od kilkunastu lat. Na trzecim i czwartym miejscu jest Volvo CE i Hitachi Construction Machinery, które po raz kolejny zamieniły się miejscami. Po nich następuje Liebherr, powracający na piąte miejsce po tym, jak w zeszłym roku spadł na siódme. O dwa miejsca awansował także Terex, obecnie na szóstym miejscu. Kolejne dwa miejsca przypadły Chińczykom – Zoomlion i Sany straciły nieco w porównaniu z zeszłym rokiem. Pierwszą dziesiątkę zamyka kojarzony raczej z rolnictwem John Deere oraz jedyna w czołówce marka koreańska – Doosan Infracore; pozostają one na tych pozycjach od roku.

Przez ostatnie trzy lata skład pierwszej dziesiątki się nie zmienia. Jedni producenci trwają na swoich pozycjach, inni zamieniają się miejscami, ale od 2012 r. nie pojawił się w tym towarzystwie nikt nowy.

Analitycy KHL podkreślają, że czołowa dziesiątka odnotowała w zeszłym roku 10-procentowy spadek sprzedaży – ze 186 do 163 mld dolarów. Za jedną z przyczyn tego zjawiska uznają pogorszenie koniunktury w światowym przemyśle górniczym, które wpłynęło na wszystkich producentów. Osobne problemy przeżywają też producenci azjatyccy. Spowolnienie gospodarcze, do którego doszło w Chinach, osłabiło pozycje prawie wszystkich producentów z tego kraju (oprócz Zoomliona i Sany także Chenggong, Liugong, Lonking, Sunward, XCMG i XGMA; obronną ręką wyszedł jedynie Shantui). Z kolei firmy japońskie pociągnął w dół spadek kursu jena o 22%. Przed spadkiem udało się uchronić Komatsu, natomiast Hitachi, Kobelco, Tadano i Furukawa odczuły zmiany bardziej boleśnie.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Best Global Green Brands 2014





Czas na kolejny wpis, w którym główną rolę będą odgrywać marki kojarzone raczej z motoryzacją, niż z ciężkim sprzętem. Firma konsultingowa Interbrand, znana z corocznych raportów o najsilniejszych markach świata, oceniła je tym razem pod względem zrównoważonego rozwoju. Efektem jest ranking najbardziej zielonych marek  - Best Global Green Brands 2014. 

Ranking obejmuje 50 spośród 100 marek z raportu ogólnego. Jest on tworzony na podstawie analizy dwóch podstawowych wskaźników: danych o działalności proekologicznej przedsiębiorstw oraz postrzegania tej działalności przez konsumentów. Oprócz miejsca w rankingu Interbrand podaje też dla każdej marki tzw. gap score, czyli różnicę między wskaźnikiem opisującym faktyczną działalność na rzecz zrównoważonego rozwoju a tym wynikającym z opinii konsumentów. Nie zawsze więc marka, promowana i postrzegana jako proekologiczna, zasługuje na wysokie miejsce w rankingu.

Aż 10 pozycji w rankingu, w tym pierwsze cztery miejsca, zajmują marki motoryzacyjne. Czołówka należy więc do Forda, Toyoty, Hondy i Nissana. Dalej idzie elektronika: Panasonic, Nokia i Sony. 8 miejsce należy do Adidasa, 9 do Danone, a 10 do Della. Z wyjątkiem Danone wszystkie marki z pierwszej dziesiątki mają dodatni gap score, czyli ich faktyczne działania przewyższają opinię konsumentów.

Kolejne marki motoryzacyjne uplasowały się na następujących miejscach: 13 (BMW), 16 (Volkswagen), 24 (Mercedes-Benz), 32 (Chevrolet), 35 (Kia) i 40 (Hyundai). 

Jedyną marką maszyn budowlanych, która znalazła się w rankingu, jest Caterpillar – największy światowy producent maszyn. Zajął on 46 miejsce i uzyskał gap score 3,1. 

Co ciekawego można jeszcze wyczytać z rankingu? Wróćmy do gap score. Wyniki niektórych marek wskazują, że są one niedoceniane przez opinię publiczną, lub na odwrót – konsumenci postrzegają je jako bardziej proekologiczne, niż jest w rzeczywistości. Do tych pierwszych należy Nokia (gap score 19; 6 miejsce), L’Oreal (15,3; 22 miejsce) i Cisco (19; 33 miejsce). W odwrotnej sytuacji są marki z wynikiem gap score znacznie poniżej zera: Coca-Cola (-12,2; 20 miejsce) i McDonalds (-14,5; 43 miejsce).

poniedziałek, 7 lipca 2014

Złoty Cyrkiel dla samochodu Alfa Romeo Giulietta





Dziś, dla odmiany, przeskoczymy z tematów budowlanych na motoryzacyjne. Nie bez powodu: Alfa Romeo Giulietta zdobyła prestiżową nagrodę za wzornictwo – Compasso d’Oro.

Compasso d’Oro, czyli Złoty Cyrkiel, to nagroda przyznawana od 1954 r. we Włoszech, początkowo przez dom handlowy Rinascente, następnie (od 1964 r.) przez Stowarzyszenie Wzornictwa Przemysłowego (ADI - Associazione per il Disegno Industriale). Jest przeznaczona dla produktów wykonanych lub zaprojektowanych we Włoszech. Obok niemieckiej iF Design Award i brytyjskiej Red Dot jest jedną z najważniejszych nagród w sferze wzornictwa, które dają do zrozumienia, że konstrukcja maszyn nie ogranicza się do czystej techniki, lecz równocześnie jest sztuką. Laureaci Compasso d’Oro są wyłaniani co trzy lata.

Fundacja ADI gromadzi od lat nagrodzone projekty, tworząc historyczną kolekcję nagród Compasso d’Oro. W 2004 r. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wpisało tę kolekcję na listę dziedzictwa narodowego Włoch, uznając ją za zbiór o wyjątkowej wartości artystycznej i historycznej.

A co z Alfą Romeo? Compasso d’Oro nie jest jedynym wyróżnieniem, na które zasłużył nowy model Giulietty, i słusznie. Nie umniejszając znaczenia nowego silnika, rozwiązań wspomagających bezpieczeństwo i udogodnień dla kierowcy, spójrzmy na design. samochód ma charakter sportowy, co podkreślają nowe wzory felg, osłona chłodnicy, kształt szyb, a nawet niewidoczne klamki tylnych drzwi. Pojawiły się trzy nowe kolory nadwozia: brązowy, anodowany niebieski i biały wpadający w błękit. Wnętrze zostało wykończone ze szczególną dbałością o szczegóły i również wyraża sportowego ducha, m. in. za sprawą spłaszczonej u dołu kierownicy i czarnych foteli pokrytych skórą lub alcantarą. 

Made in Italy po raz kolejny nie zawodzi swoich miłośników. Alfa Romeo Giulietta łączy w sobie sportowy styl i elegancję, co czyni nagrodę Compasso d’Oro w pełni zasłużoną.

środa, 2 lipca 2014

Europejska podróż ładowarką teleskopową, czyli z Włoch do Finlandii w maszynie Merlo





Któż nie zna zieleni włoskich ładowarek teleskopowych Merlo? A jednak nie każdy mógłby się spodziewać, do jakich wyczynów jest zdolna taka ładowarka, gdy kieruje nią oddany swej maszynie operator. Tym razem nie chodzi o rekordowy udźwig czy precyzję ruchu, lecz o zupełnie inne osiągnięcie. Leo Tergujeff odbył mianowicie niezwykłą podróż ładowarką Panoramic P 25.6, którą przejechał z Włoch do Finlandii. 

Wyprawa trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa jako najdłuższy w historii przejazd ładowarką teleskopową. Certyfikat Guinness World Records głosi, że liczył on dokładnie 4296 km i trwał od 28 kwietnia do 2 czerwca 2014 r. (33 dni). Kim jest człowiek, który wybrał się w taką podróż, i jaka maszyna pomogła mu w spełnieniu marzenia?

Przez 28 lat Leo Tergujeff, znany także pod pseudonimem Manne, pracował w firmie Rotator, która jest fińskim importerem maszyn Merlo. Był związany ze swoją pracą tak silnie, że wytatuował sobie na ramieniu logo Merlo. Przechodząc na emeryturę, chciał uczcić to wydarzenie w jakiś niebanalny sposób i właśnie to stało się impulsem do wyprawy. 

Trasa podróży z włoskiego Cuneo, które jest siedzibą Merlo, do fińskiej Pirkkali prowadziła przez Słowenię, Węgry, Słowację, Czechy, Niemcy, Danię i Szwecję. Konieczny był więc wybór odpowiedniej maszyny, która poradzi sobie na górzystych etapach początku drogi, a zarazem będzie wygodnym środkiem lokomocji przez ponad miesiąc. Oczekiwania Tergujeffa spełniła ładowarka Panoramic P 25.6 o masie 4,9 tony, szerokości 1,8 m i wysokości 1,92 m, zdolna do poruszania się z prędkością 36 km/h. Jak na ładowarkę to wcale niemało! Co więcej, ten model przewyższa pozostałe wielkością kabiny. 

Europejska wyprawa była prawdziwym wyzwaniem i dla operatora, i dla maszyny. Leo Tergujeff podkreśla, że nie planował z wyprzedzeniem wszystkich szczegółów podróży i spontanicznie poszukiwał noclegu. Wybierał boczne drogi o różnym standardzie, zaznając wszystkich związanych z tym wad i zalet. W każdym kraju odwiedzał lokalnego importera Merlo. Podsumowując statystyki wyprawy odnotował też, że spędził łącznie 160 godzin w kabinie i zużył 1750 litrów paliwa, co daje średnio 40,5 l/100 km.